Rząd pracuje nad nowym kodeksem urbanistyczno-budowlanym, czyli kompleksową regulacją procesu inwestycyjnego. Ponieważ prace przeciągają się, planuje wprowadzenie ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z uproszczeniem procesu inwestycyjno-budowlanego. Niestety nie zostało to chyba do końca przemyślane i, jeżeli wejdzie w życie, zwiastuje ogromne problemy.

Ustawa ogranicza wydawanie nowych decyzji o warunkach zabudowy (tzw. wuzetek), określa ważność już wydanych na dwa lata, a nie wprowadza żadnych zmian które przyspieszyłyby uchwalanie planów zagospodarowania przestrzennego. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, autor ustawy, tłumaczy potrzebę zmian troską o ład przestrzenny. Wuzetki od początku miały być wydawane tylko dla terenów bezpośrednio sąsiadujących z działkami zabudowanymi, jednak zbyt liberalne orzecznictwo sądów spowodowało, że nawet działko w dużej odległości od zabudowanych, zostawały uznane za sąsiednie.

Co oznacza wprowadzenie tej ustawy? Tylko ok. 30% powierzchni Polski ma miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. Wybudowanie domu, czy innego zabudowania w innym miejscu wymaga uzyskania wuzetki. Dziś wystarczy, że w okolicy są zabudowania, ale planowana ustawa to zmienia. Jeżeli działka nie graniczy z inną już zagospodarowaną, postawienie na niej domu będzie niemożliwe. Podobne ograniczenie będzie dotyczyć terenów, gdzie jest wyłącznie droga czy las.

Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, wuzetki będą wydawane tylko wtedy, jeśli nieruchomość graniczy bezpośrednio z co najmniej jedną działką już zabudowaną, a długość wspólnej granicy wynosi co najmniej 4 metry. Jeśli więc po sąsiedzku nie mamy zagospodarowanej działki, nie można się na swojej wybudować. Także jeśli nasza działka graniczący z drogą, parkiem, lasem czy nieużytkami. Nawet jeżeli nasza działka graniczy z działką budowlaną, ale jej właściciel jeszcze nic na niej nie wybudował, to my także nie otrzymamy wuzetki, a więc nie mamy szans na realizację projektu. Zmiany dotyczą prywatnych inwestorów, budujących dom dla siebie jak i deweloperów wykonujących całe osiedla.

Najwięcej mogą stracić deweloperzy którzy mają już tereny, na których dotychczas mogli budować, a które po wejściu w życie nowych przepisów, nie będą mogły być zabudowywane. Muszą więc spieszyć się z rozpoczęciem inwestycji, a to nie zawsze jest dobre, a okres dwóch lat, to często zbyt mało aby zdążyć ze wszystkimi formalnościami. W branży pojawi się więc dodatkowe ryzyko, często trudne do oszacowania.

Dodatkowo stracą także tereny posiadające plany zagospodarowania. Jako, że tu można będzie budować, zostaną one jeszcze bardziej dogęszczone. A że, jak to zwykle bywa, infrastruktura nie nadąży za deweloperami, pojawią się uciążliwości życia codziennego związane np. z codziennymi korkami. Czy na pewno o to chodzi?

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna