Rok 2016 nie był najlepszy dla branży budowlanej. Przynajmniej analizując ją jako całość, bo poszczególne sektory na pewno bardzo różnie go ocenią. Nie wzrosły inwestycje publiczne i to jest główny problem branży Inwestycje prywatne obniżyły się, ale niewiele, wzrosły natomiast inwestycje deweloperskie. Branża budowlana musiała się jeszcze dodatkowo zmierzyć ze wzrostem kosztów, oraz problemami z pracownikami.
Pierwszy kwartał 2016 roku to sprzyjająca pogoda, wyniki więc były dobre. Drugi kwartał to wzrost inwestycji deweloperskich i budowy prywatnych domów. Jednak już wtedy okazało się, że do budownictwa nie napłyną środki z UE, samorządy nie zdążą zorganizować przetargów. Uwidocznił się również poważny brak chętnych do pracy, nawet zza wschodniej granicy. W lipcu po raz pierwszy od lat następuje spadek inwestycji. Sierpień to wzrost inwestycji prywatnych, jednak krótkotrwały. Od września do końca roku obserwujemy spadek, który osiągnął znacznie większy poziom niż w 2015 roku.
Niektórzy odczuli to jednak inaczej. Spadająca liczba firm budowlanych oraz brak pracowników fizycznych powodowało, że inwestorzy prywatni i deweloperzy mieli problem z pozyskaniem firm do realizacji nowych inwestycji. Mogło to stwarzać dla inwestorów wrażenie boomu budowlanego.
Jaki będzie rok 2017? Jest nadzieja, że w końcu ruszą inwestycje publiczne. Trend do budowy domów nie powinien osłabnąć, a inwestycje deweloperskie będą nie mniejsze niż w 2016 roku, wskazuje na to liczba pozwoleń na budowę. Niekorzystnie mogą jednak wpłynąć na branżę czynniki niezależne, jak niestabilna sytuacja polityczna, inflacja czy dalszy wzrost kosztów działalności. Nadal będzie na rynku brak chętnych do pracy fizycznej, i to się raczej szybko nie zmieni, chyba że Polska otworzy się na imigrantów, ale to bardzo mało prawdopodobny scenariusz.