Jeżeli ktoś myśli o instalacji paneli fotowoltaicznych, powinien się pospieszyć, aby za produkowaną (i odbieraną) energię rozliczać się według obecnie obowiązujących, znacznie bardziej korzystnych, zasad. Nie będzie to proste ponieważ na tym rynku, jak i na wielu innych w branży energetyczno-budowlanej, popyt znacznie przekracza podaż.
Sejm właśnie przyjął nowelizację ustawy o OZE, która wprowadza nowy sposób rozliczania prosumentów, czyli osób, które jednocześnie pobierają, jak i dostarczają do systemu energetycznego energię wytworzoną przez swoje panele fotowoltaiczne. Zmiany mają obowiązywać od 1 kwietnia 2022 r. i aby tak się stało, potrzebny jest jeszcze tylko podpis prezydenta Polski, który zapewne będzie niezwłocznie złożony.
Wprowadzone zmiany w sposobie rozliczania prosumentów oznaczają, że od kwietnia przyszłego roku instalacje fotowoltaiczne na dachach domów staną się mniej opłacalne. Obecnie wygląda to tak, że panele generują energię która jest wykorzystywana przez ich właściciela. Jeżeli występują nadwyżki w produkcji, są one oddawane do sieci. Gdy właściciel domu potrzebuje więcej energii, niż jego panele produkują, może odebrać sobie wcześniej oddane nadwyżki, pomniejszone o 20%, co jest swego rodzaju opłatą za przechowywanie energii w wirtualnym magazynie, jakim w tej sytuacji jest sieć energetyczna. Odbiera więc niejako za darmo 80% wyprodukowanej przez siebie energii.
W nowym systemie prosumenci nadwyżki energii mają sprzedawać do sieci po cenach hurtowych, a gdy jej potrzebują odkupują ją po cenach detalicznych, oczywiście znacznie, nawet dwukrotnie, wyższych. Według wyliczeń ekspertów, spowoduje to, że okres zwrotu z inwestycji w fotowoltaikę wzrośnie z obecnych 6-7 lat do 13-16 lat. Zmiany będą dotyczyć tylko instalacji uruchomionych po 1 kwietnia 2022 r., obecni prosumenci będą mogli rozliczać się według korzystniejszych zasad jeszcze przez 15 lat.
Proponowane zmiany od początku były krytykowane przez ekspertów. To zahamowanie dynamicznie rozwijającej się branży mikroinstalacji fotowoltaicznych, która nie tylko obniża rachunki za gwałtownie rosnące ceny energii elektrycznej, ale również przybliża Polskę do realizacji unijnych celów klimatycznych w zakresie energii odnawialnej. Obecnie obowiązujące zasady rozliczania się, a także dopłaty do instalacji fotowoltaicznych sprawiły, że to rozwiązanie stało się niezwykle popularne. W 2017 r. w Polsce było ok. 21,5 tys. mikroinstalacji fotowoltaicznych, w 2020 już ponad 356 tysięcy, a na koniec października 2021 r. to ok. 764 tysiące instalacji, których moc przekroczyła 6 GW, z czego ponad 4 GW to instalacje prosumenckie. Wprowadzone zmiany może nie zatrzymają, ale na pewno wyhamują ten rozwój. W Krajowym Planie Odbudowy Polska zobowiązała się, że moc uzyskiwana z OZE w 2025 r. osiągnie 23,5 GW. Obecnie to 13 GW. Czy uda się wyprodukować dodatkowe 10 GW, jeśli rozwój instalacji prosumenckich fotowoltaiki wyhamuje?
Nowelizacja ustawy jest jednak także wynikiem popularności paneli. Przedstawiciele rządu twierdzą, że sieć nie może funkcjonować jako magazyn energii, bo nie ma tu tak naprawdę fizycznego magazynowania. Działania prosumentów, mogą spowodować przeciążenie sieci, ponieważ oddają do niej zbyt wiele energii. Zadaniem rządu, prosumenci powinny zużywać większość produkowanej przez siebie energii lub zarządzać nią w gospodarstwie domowym. Oznacza to, że powinni korzystać z urządzeń służących do magazynowania energii, a to nie jest ani proste, ani tanie.