Od 2014 roku rynek nieruchomości rośnie bardzo intensywnie i co roku bije własne rekordy. Sytuacja to może potrwać jeszcze długi czas, bo Polska nadal cierpi na brak mieszkań, a kolejka chętnych na zakup jest długa. Aby osiągnąć średnią europejską liczbę mieszkań na 1000 mieszkańców, musimy ich wybudować jeszcze trzy miliony.
Na dobrą sprzedaż mieszkań wpływ ma kilka czynników, przede wszystkim dobry stan gospodarki – malejące bezrobocie, rosnące pensje pozwalają z optymizmem patrzeć w przyszłość i planować długofalowe inwestycje. Korzystnie działają także niskie stopy procentowe, z jednej strony kredyt mieszkaniowy jest tani, z drugiej nie opłaca się trzymać pieniędzy w bankach.
Ci co je mają szukają więc alternatywnych możliwości lokowania i często wybierają zakup mieszkania pod wynajem. Obecnie prawie dwie trzecie nieruchomości jest nabywane za gotówkę. Dochody z najmu sięgają nawet 5% wartości nieruchomości w skali roku, a to znacznie więcej niż dają lokaty. Zakłada się także, że wartość nieruchomości będzie rosła i to także uzasadniona wiara, zwłaszcza w atrakcyjnie zlokalizowanych.
Według danych GUS przeciętny kosztu budowy 1 mkw. bloku pomiędzy 1999 r. i 2016 r. wzrósł aż o 90%, do 4054 zł. To wprawdzie mniej niż w 2010 roku (procentowo największy wzrost był pomiędzy 2003, a 2010 rokiem), gdy wynosił on 4360 zł, ale na hossę rozpoczętą w roku 2007 roku wpływ miały czynnik czasowe. Przede wszystkim wstąpienie Polski do UE i związany z tym wzrost gospodarczy który wywindował m.in. ceny materiałów budowlanych, robocizny i gruntów. Obecnie również obserwujemy wzrost tych samych kosztów, ale jest to wzrost znacznie wolniejszy, a jego przyczyny są stabilne, a nie spowodowane jakimś wydarzeniem.
Na nasz rynek wpływ mają także obcokrajowcy, którzy coraz chętniej kupują mieszkania w Polsce. I traktują to nie tylko jako inwestycje, ale również coraz więcej cudzoziemców osiedla się tutaj. Nasz kraj postrzegają jako stabilny, bezpieczny i tani. I to także nie powinno się zmienić w najbliższym czasie.
Porównując sytuację na rynku nieruchomości, obecnie budowanych jest 80% więcej mieszkań niż w 2007 roku, czyli w okresie pierwszej hossy. I cały czas są nabywcy.