Budowa tunelu pod cieśninę Beringa rozważana jest już od wielu lat, powstało już nawet kilka jego projektów. Jak twierdzą inżynierowie, obecnie nie ma technicznych przeszkód dla jego budowy. Są jednak na pewno przeszkody natury finansowej i politycznej. Koszt budowy choć ogromny, możliwy jednak do poniesienia, bowiem powstaniem takiego połączenia zainteresowane są aż trzy mocarstwa – Stany Zjednoczone, Rosja i Chiny, które stać na taki wydatek. Większą przeszkodą są problemy związane z polityką. Obecnie zarówno strona rosyjska, jak i amerykańska, nie podejmują działań, które prowadziłyby do realizacji projektu.
Pośrodku cieśniny Beringa leżą dwie małe wyspy Diomedesa, w odległości zaledwie 3 km od siebie. To pomiędzy nimi przebiega granica między Azją i Ameryką, a także między Rosją i Stanami Zjednoczonymi. Połączenie kontynentów nie jest więc jakimś ogromnym przedsięwzięciem. Jednak połączenie dwóch wysepek nic nie da, Trzeba połączyć ląd stały, a w tym przypadku odległość wynosi około 85 km. Jednak i to nie koniec inwestycji, tunel aby spełniał zadanie, musi zostać skomunikowany z systemami kolei i dróg zainteresowanych państw. Szacuję się, że tylko w Stanach Zjednoczonych i Rosji należy z tego powodu wybudować 6700 km linii kolejowych.
Tunel przyniósłby niewątpliwe korzyści gospodarce. Umożliwiły szybki i łatwy transport towarów, jak również bezpieczną i wygodną podróż między krajami. Ożywiłby region i zachęcił do osiedlania się tutaj. Trudno jednak spodziewać się, uwzględniając obecne stosunki między krajami, aby Rosja lub Stany Zjednoczone nagle zaczęły realizować inwestycje. Prawdopodobne jest jednak, że to Chiny mogą stać się głównym motorem napędowym działań. Zależy to jednak od szybkości wychodzenia chińskiej gospodarki z kryzysu spowodowanego pandemią. Wzrost dochodów Państwa Środka będzie powodował, że będą one coraz bardziej zainteresowane posiadaniem kolejowego połączenia z Ameryką Północną.
Poważną przeszkodą w realizacji inwestycji jest klimat. Budowa, którą prawdopodobnie trwałaby kilkanaście lat, realizowana byłaby w miejscu gdzie przez większość roku leży śnieg i panuje mróz, osiągający nawet kilkadziesiąt stopni Celsjusza poniżej zera. Co więcej nie istnieje tu żadna infrastruktura transportowa i komunikacyjna, a dłuższe przebywanie człowieka na zewnątrz może źle się dla niego skończyć. To na pewno spore wyzwanie logistyczne, prowadzić tak dużą inwestycję w tak odległym i nieprzyjaznym miejscu.
Najlepszym możliwym do zrealizowania projektem byłaby budowa tunelu zatapianego. Jednak z powodu skalistego dna nie jest dobre rozwiązanie. Znacznie lepszym, ale trudniejszym do realizacji, jest wydrążenie tunelu pod dnem morza. Takie rozwiązanie też ma poważną wadę, naciskające masy wody uniemożliwiają budowę wyjść awaryjnych i szybów wentylacyjnych. Wyzwaniem jest też opracowanie systemu przeciwpożarowego oraz zabezpieczenie konstrukcji przed wstrząsami sejsmicznymi.
Czy tunel pod cieśninę Beringa powstanie? Na razie się na to nie zanosi, ale za kilka lat sytuacja może ulec zmianie, jest moda na takie rozwiązania komunikacyjne. Za przykład może posłużyć, wybudowany już tunel pod kanałem La Manche, podmorski tunel Fehmarnbelt, łączący Danię i Niemcy, którego realizację rozpoczęto w 2019 r., a który po wybudowaniu będzie najdłuższym tego typu tunelem na świecie (18 km) czy rozważany dopiero, podwodny tunel łączący Finlandię i Estonię. W sprawie tunelu pod cieśniną Beringa na razie więcej jest wątpliwości niż możliwości realizacji, ale ponieważ to pożądana inwestycja dla trzech światowych potęg, więc jego budowa jest całkiem możliwa.