Od ataku Rosji na Ukrainę, do Polski przybyło już ponad 2 mln obywateli Ukrainy (stan na 21 marca). Rodzi to gospodarcze skutki które można odczuć nie tylko u naszych sąsiadów, ale również i w naszym kraju. Jednym z nim jest oczywiście rynek nieruchomości. Jednak nie tylko uchodźcy z obszaru objętego wojną, ale i sankcje gospodarcze wprowadzone na Rosję i Białoruś wpływają na ten rynek.

Pierwszym efektem wojny jest zwiększenie kosztów budowy, co może prowadzić do podwyżek cen mieszkań na rynku. W ciągu pierwszych 12 dni od wybuchu wojny na Ukrainę wróciło ok. 133 tys. mężczyzn, głównie kierowców i pracowników budowlanych. To wpływa na sytuację deweloperów. Do Polski obecnie przyjeżdżają głównie kobiety, które nie wypełnią wakatów w budowlance.

Oprócz ubytku pracowników, setki tysięcy osób które do nas przybyły, chcą znaleźć dach nad głową. Z całą pewnością sporo osób z tego grona będzie chciało na dłużej zatrzymać się w Polsce, pracować tu i normalnie żyć. Choć zakup mieszkania to bardzo duże zobowiązanie finansowe, to dla wielu może to być najbardziej korzystne rozwiązanie. Rynek nieruchomości może więc odczuć zwiększony popyt w najbliższych tygodniach i miesiącach.

Ci co na razie nic nie planują i próbują przeczekać wojnę w bezpiecznym miejscu, także muszą gdzieś mieszkać. Obecnie często są oni „przygarniani” przez ludźmi dobrej woli, którzy udostępniają im własne mieszkania, często bezpłatnie. To jednak za jakiś czas z pewnością się zmieni. Wówczas można spodziewać się zwiększonego popytu na lokale do wynajęcia, który już obecnie cieszą się ogromnym wzięciem.

Z drugiej strony, od początku roku rynek sprzedaży mieszkań w Polsce osłabł z uwagi na wzrost stóp procentowych oraz inflację, a kolejne podwyżki zapowiadane przez prezesa NBP nie napawają optymizmem. Mniejszą zdolność kredytowa Polaków, szczególnie osób w młodym wieku sprawia, że przestają oni myśleć o zakupie mieszkania. Wzrost popytu ze strony inwestorów nie rekompensuje tego spadku.

W styczniu 2022 roku deweloperzy oddali do użytku 7905 mieszkań i jest to najniższy wynik od maja 2020 roku. To także najsłabsze otwarcie roku od 6 lat. W styczniu bieżącego roku zarejestrowano również niewiele nowych inwestycji. Rozpoczęto budowę 7340 lokali, to o 40% gorszy wynik, niż w ubiegłym roku.

Wojna na Ukrainie oraz rosnące stopy procentowe i inflacja przyczynią się również do wzrostu i tak już bardzo drogich materiałów budowlanych, kosztu robocizny, czy zakupu gruntów pod inwestycję. Wpływ na koszty budowy będzie miał także zakaz importu cementu z Białorusi. Z uwagi na koszty polityki klimatycznej, cement zza wschodniej granicy był często wybierany jako tańszy. Sytuację tą zmienią teraz sankcje, jakie Unia Europejska nałożyła na Białoruś.